Był plan.
Plan ambitny — połączyć w Srebrnej Górze rowerowy świat oraz
rodzinny piknik. Deklaracje przyjazdu wyraziło ponad 60 (za
przeproszeniem) Członków 😉
Pogoda miała jednak inne plany, a zapowiadane śniegi podzieliły naszą
grupę na zlotowiczów i na zwolenników ciepłej herbaty, na rycerzy
hardckoru i na fanów zdalnego dopingu, na zdeterminowanych i na tych co
teraz żałują…
W KAŻDYM BĄDŹ RAZIE DZIĘKUJEMY JEDNYM I DRUGIM, bo wszyscy byliście z
nami w Srebrnej…ciałem…bądź też mieliście czkawkę w domu 😉
Do syta po trasach pojeździliśmy mimo wszystko w ponad 20-osobowej
ekipie…i dawno nas tak brzuchy nie bolały od śmiechu…szczególnie
podgrzewa atmosferę wspólny podjazd na pace Tarpana…każdy stygnie,
każdemu nogi wystają, każdy z plecakiem, wszystkim nagle chce się pić
i każdy wychyla głowę, czy mu rower nie spada….trwa więc walka o
przeżycie. 🙂
…wszystko po to, że żeby „pie**nąć kolejnego szybkiego trupa” w
dół, bo na dole Tarpan już czeka…i zabawa zaczyna się od nowa 😀
Trasy w Srebrnej Górze powitały nas w nieco zmienionej formie…kilka inaczej wyprofilowanych zakrętów, prawie skończona końcówka trasy C, nowy podjazd singlem w budowie…widać determinację…3mamy kciuki.
Galeria
