W zasadzie to miał być tylko foto artykuł, ale napiszę chociaż dwa zdania.
Korzystając z podrygów pogody, a jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę jeśli chodzi o termin, wybraliśmy się do naszych południowych sąsiadów trochę poendurować. W 10 osobowym składzie, objechaliśmy Javorovego i Ostrego (z przerwą da dole na piwko) i jeszcze jakiś inny nieciekawy szczyt, na który kazał jechać Ircyn 😉 , bo robiony już ostatkiem sił (przynajmniej przeze mnie) i z myślami już w schronisku na Ostrym.
Trip jak to zwykle z nami bywa, mega wesoły, zobaczyliśmy trochę nowych ścieżek, większość w stylu Javorovego – fajnie, dziko, z jakimiś prostymi hopkami do zabawy, dobre piwko, smażony ser – czego chcieć więcej?
Korzystajmy z tych pięknych jesiennych dni.